Tadeusz Różewicz i Piotr Lachmann – “Szukamy życia w grobach. Tadeusz Różewicz. Powroty”, fot. Media Kontakt
Z udziałem reżysera Piotra Lachmanna oraz producentów Mirosława Chojeckiego i Piotra Weycherta (Media Kontakt, Warszawa), w Dolnośląskim Centrum Filmowym odbyła się we wtorek wieczorem premiera najnowszego filmu dokumentalnego o Tadeuszu Różewiczu. Odra-Film jest jego koproducentem z funduszy Dolnośląskiego Konkursu Filmowego.
W niedzielę (24 kwietnia) minęła druga rocznica śmierci autora „Kartoteki”. W tym dniu Wrocław stał się też Światową Stolicą Książki UNESCO. Premiera filmu o Różewiczu wpisała się w ten kontekst. Wybitny poeta, dramaturg i prozaik był w ponad tysiącletniej historii Wrocławia – obok barokowego poety Angelusa Silesiusa – najwybitniejszym pisarzem.
Film Piotra Lachmanna to domknięcie tryptyku. Jego pierwsze dwie części (także współfinansowane przez Dolnośląski Konkurs Filmowy) „Tadeusz Różewicz. Twarze” i „Moje pojednanie. Tadeusz Różewicz i Niemcy” powstały w latach 2011-14 i były akceptowane przez ich bohatera. Trzecia część powstała już po jego śmierci. Wszystkie filmy miały ten sam punkt wyjścia. Było to kilkadziesiąt godzin zanotowanych prywatnie przez Lachmanna rozmów i spotkań z Tadeuszem Różewiczem. Po odnowieniu tych materiałów filmowych zostały one zmontowane przez Piotra Lachmanna.
Opowieść o Różewiczu zawarta „Szukamy życia w grobach” ma charakter eseju, w którym sąsiadują filmy z różnych czasów (Lachmann filmował Różewicza przez prawie trzydzieści lat), montowane tematycznie, przy czym tok tej opowieści podobny jest do poetyki Różewiczowskich poematów. Dygresyjnych, poruszających wiele wątków, zderzających refleksje dotyczące metafizyki, religii i Boga ze sprawami codziennymi. Absolutnym ewenementem, wyróżniającym filmy Lachmanna na tle innych filmów dokumentalnych o Różewiczu, jest swoboda, lekkość i poczucie humoru z jakimi autor „Niepokoju” – unikający dziennikarzy i zwykle „spięty” przed kamerą – opowiada o sprawach dla niego najistotniejszych. Trzeba jednak pamiętać, że te filmy były do ostatnich lat życia Tadeusza Różewicza „prywatne”. Dobrze się stało, że najpierw Tadeusz Różewicz, a po jego śmierci Jego rodzina, wyrazili zgodę na ich upublicznienie.