VI DKF | 2012
Stanisław Lenartowicz - wędrowiec z Wilna | fot. Wroclaw Film Commission
Reżyseria: Krzysztof Rogulski
Scenariusz: Krzysztof Rogulski
Scenografia: Tadeusz Kosarewicz
Zdjęcia: Jacek Prosiński
Producent: Studio Filmowe Kronika
Koproducenci: Dolnośląskie Centrum Filmowe/ Odra Film (Dolnośląski Fundusz Filmowy)

Biograficzna opowieść o współtwórcy Polskiej Szkoły Filmowej, wybitnym reżyserze Stanisławie Lenartowiczu (1921-2010). Biografia artysty opowiedziana ze swadą, pogłębiona o liczne wspomnienia i rozmowy z bliskimi mu osobami: Ireną Will-Lenartowicz, Anną Lenartowicz-Parol, Krzysztofem Lenartowiczem; czy współpracownikami i przyjaciółmi: Sylwestrem Chęcińskim, Waldemarem Krzystkiem, Joanną Rawik, Jackiem Mierosławskim, Tadeuszem Kosarewiczem, Magdą Podsiadły. Mocne wrażenie robią wspomnienia Bernarda Ładysza ze wspólnie z Lenartowiczem spędzonych lat na zesłaniu do sowieckiego obozu pracy w Kałudze za udział w VII Wileńskiej Brygadzie AK podczas II wojny światowej. Taki już los bohaterów… W “Historii kina polskiego”, profesor Tadeusz Lubelski, tak pisze o filmowym debiucie Stanisława Lenartowicza: “Powstał utwór, jakiego wcześniej w polskim kinie nie było. Socrealizm lubował się w wyrazistym schemacie fabularnym, z “Zimowego zmierzchu” wyłaniał się ledwie słaby zarys akcji (…) Socrealizm stawiał na “nowe” i “młodych”, “Zimowy zmierzch” ostentacyjnie zajmował się “dawnym” i “starymi” (…) W socrealizmie jedyną dopuszczalną poetyką była poetyka realistyczna, “Zimowy zmierzch” gwałtownie z realizmem zrywał, i to nie tylko w niesamowitych, nawiązujących do awangardy lat 20… scenach marzeń na jawie…” Nic dziwnego, że debiut ten wywołał kontrowersyjne reakcje, ale też na zawsze wpisał Lenartowicza w panteon największych polskich twórców filmowych. Potem był “Pigułki dla Aureli”, “Giuseppe w Warszawie”, czy “Czerwone i złote”. Ostatnim dziełem mistrza był telewizyjny serial “Strachy”, tak bardzo lubiany przez polską publiczność. W 2008 roku Lenartowicz otrzymał nagrodę Stowarzyszenia Filmowców Polskich za dorobek życia. Do końca pozostał wierny credu, sformułowanemu na łamach “Kina”: “Najważniejsze dla reżysera jest zawładnąć uwagą i wyobraźnią widza. Film robi się dla widowni, a nie dla własnej przyjemności. Wierzę też, że film może wywołać jakiś głębszy oddźwięk u widza głównie przez obrazy. I zawsze trzeba być sobą: to daje odpowiednią siłę oddziaływania na odbiorcę”. Nie sposób się z tym nie zgodzić.

(źródło: FilmPolski)